Inhoud blog
  • klamstwo
  • powiedz mi
  • sen
  • moj grzech
  • luty 2000 - podziekowanie
    Zoeken in blog

    Beoordeel dit blog
      Zeer goed
      Goed
      Voldoende
      Nog wat bijwerken
      Nog veel werk aan
     
    Nadal Na Niby
    nowa lecz nadal stara historia na niby
    25-08-2012
    Klik hier om een link te hebben waarmee u dit artikel later terug kunt lezen.luty 2000 - podziekowanie
    Dlaczego czlowiek przyzwyczaja sie do bycia sam?
    Aby mogl zyc, to takie proste.
    Tyle, ze nagle ktos wchodzi w ten kamienny swiat i wszystko z zaciekawieniem otwiera oczy.
    TY.
    Powiem Ci cos o Tobie i o mnie.
    Widzisz, to taki malenki, smieszny sposob mowienia do Ciebie, bo przeciez Ty nie wiesz, ze powinnas teraz nadsluchiwac.
    A historia niby taka prosta...
    Nie znalem Twych snow, strachu, ani Twych marzen, a jednak gdzies, ktos zaspiewal, ze znac Cie, to prawdziwe szczescie. Szlas sobie, ot tak, krok za krokiem i...chyba o tym nie wiedzac, znalazlas sie w moim swiecie.
    Dlaczego tu weszlas nie pytajac o zgode? Dlaczego Cie wpuscilem? Nie wiem, wiec nie pytaj.
    Nie balas sie mowic o tym, co myslisz i co czujesz. Zastanowilas mnie.
    Sprobowalas mi zaufac, wiec w kazdej minucie zycia staram sie Ciebie nie zawiesc. Prosze, nie mow, ze Cie odtracam.
    Bo ja boje sie brac nawet odrobiny Ciebie w moje smutne rece. Nie chce, zebys kiedys powiedziala, ze to wszystko, to moja wina.
    Nie mozemy do siebie wysylac listow, bo zazdrosc moze je podpalic.
    Milosc,tak gdzies mi powiedzieli, cierpliwa jest i laskawa, wiec dopoki sie jej nie nauczymy lekcja po lekcji - nie mowmy o niej.
    Dzis chce Ci tylko powiedziec, ze Ci dziekuje.
    Za to, ze pozwolilas mi popatrzec na swoj usmiech.
    Ze zamykajac oczy moglem czuc Twa obecnosc.
    Ze nie pozwolilas mi sie bac i uciec w najciemniejszy zakamarek swiata.
    Ze gdy widzialas moj smutek, podpalalas go ogniem swojej radosci.
    Ze chociaz wiele wycierpialas, sprobowalas mi zaufac.
    Ze nawet o tym nie wiedzac, dalas mi pozytywne myslenie, a z nim poczucie bezpieczenstwa.
    Ze juz sie nie lekam o Tobie myslec.
    Ze uciekajac przed samym soba, zawsze zderzam sie z Twoim cieplym cieniem.
    Ze choc w rzeczywistosci jestes miliard przepasci ode mnie, to zawsze jestes tuz obok.
    Ze nie zaluje ani sekundy z czasu, gdy jestesmy razem.
    Ze czuje w Tobie mojego przyjaciela, chociaz wcale o tym nie wiesz.
    Ze gdy wyciagasz do mnie reke, wszystko obok nas ginie w tysiacach kilometrow.
    Ze juz nie potrafie z przerazeniem patrzec w przyszlosc, a nowe dni nie moga juz ranic.
    Ze mi powiedzialas, ze jestes.
    Jezeli wiec o cos moge prosic, to prosze, zebys pozwolila mi za Ciebie dziekowac

    25-08-2012 om 12:56 geschreven door Kasia Martens  

    0 1 2 3 4 5 - Gemiddelde waardering: 5/5 - (1 Stemmen)
    Klik hier om een link te hebben waarmee u dit artikel later terug kunt lezen.styczen 2000 cz.III
    Bede sie ze Ciebie i o Ciebie modlil.
    Bede prosil Go tak dlugo i tak mocno, az wreszcie znudzony moim natrectwem da mi Ciebie, jak najwspanialszy upominek zycia.
    Dzis wierze, ze gdy czegos naprawde sie pragnie, to sie to otrzymuje. A wszystko po to, by nasze krotkie dni tutaj byly nam mile.
    Abysmy uczyli sie dziekowac.
    Wiec chociaz jeszcze o tym nie wiesz, On kiedys da mi Ciebie. Juz na zawsze.

    25-08-2012 om 12:54 geschreven door Kasia Martens  

    0 1 2 3 4 5 - Gemiddelde waardering: 5/5 - (1 Stemmen)
    Klik hier om een link te hebben waarmee u dit artikel later terug kunt lezen.styczen 2000 cz.II
    Dzis wielki dzien. Wreszcie zebrales sie na odwage, by napisac list. Wlozyles do koperty blysk oczu, przepastny usmiech, troche tesknien, i mnostwo cieplych uczuc. Przyprawiles wszystko zaufaniem i starannie zaklejona koperte wrzuciles do zardzewialej skrzynki.
    Burza emocji poteguje niepewnosc oczekiwania. Zakladasz noge na noge i czekasz. Zmieniasz nogi i czekasz.
    Nie przyznajac nawet przed soba, snujesz niesmiale plany, ktore ubierasz w przykurzone marzenia.
    I stalo sie. Przyszedl stary listonosz. Usmiechnal sie blado drzacymi wargami i podal Ci koperte, ktora lapczywie przytuliles do serca. Staruszek wyszedl, a Ty czule spojrzales na niewielki prostokat papieru.
    I zrozumiales.
    To Twoj list. Adres zwrotny. Adresat nie znany.
    Znow zamknela przed Toba drzwi, bo za bardzo jej potrzebowales. Wyssalbys ja z sil - tak myslala. Nie znala prawdy, bo zbyt szybko wybiegla. A przeciez Ty niczego bys nie bral. Dalbys jej drugie serce i druga dusze. Na kolana polozylbys kolorowe pudelko z optymizmem i wiara w ludzi. Nie chciala. Bedzie znow studiowac ksiazki , encyklopedie i gazety, wsrod ktorych Ciebie nie ma.
    Zyjecie w innych swiatach, ktorych juz nic nie polaczy.

    Koperta ze zwrotnym adresem. Adresat nieznany

    25-08-2012 om 12:53 geschreven door Kasia Martens  

    0 1 2 3 4 5 - Gemiddelde waardering: 0/5 - (0 Stemmen)
    Klik hier om een link te hebben waarmee u dit artikel later terug kunt lezen.styczen 2000 cz.I
    Trzasnely drzwi. Zatykasz uszy i cichutko sie boisz. Oczekujesz kolejnej awantury, potem milczenia, nienawistnych spojrzen.
    Nadsluchiwanie sprawia bol.
    Tupot bosych stop na schodach. Powoli otwiera sie Twoj pokoj.
    Jakas zagubiona mucha korzysta z okazji, by plynnie wymknac sie na zewnatrz. Gdybys tak mogl sie w niej schowac...
    Zerkasz w strone drzwi z niepewnoscia.
    Najpierw wchodzi dlon od koniuszkow palcow, potem kawalek buta, czubek glowy i ...ona. Ta, ktora wypelnia Ci mysli, dusze, dni, umysl, a teraz takze pokoj. Czujesz jak glaz lodu spada Ci z serca. Ulga.
    Podnosisz glowe. Wyciagnieta w Twoja strone reka delikatnie laskocze po policzku. Przyciaga Cie do siebie i rzesami zamyka oczy.
    Czujesz, ze krew wraca na stare tory i ucieszona gna przed siebie, jakby chciala nadrobic stracony czas.
    Jak dobrze.
    Zamotany w chwile otwierarasz oczy i ... nikogo tam nie ma. Tym razem nawet nie masz sily, by sie zloscic.
    Zimno.
    Nieszczelne okna wpuszczaja wiatr, ktory denerwuje zaslony. Polmrok odgania kazda dobra mysl. Zaczynasz tesknic, jakbys gdzies w sobie mial odlamek nadziei, ze Twoj sen kiedys sie spelni. Moze kiedys...
    Tymczasem dzis na kolacje znow smutny zal.

    25-08-2012 om 12:53 geschreven door Kasia Martens  

    0 1 2 3 4 5 - Gemiddelde waardering: 0/5 - (0 Stemmen)
    Klik hier om een link te hebben waarmee u dit artikel later terug kunt lezen.listopad 1999 cz.II

    Mowisz, ze mam wyjsc, ale po co? Przeciez i tak nikt mnie nie zauwazy. Moge wkrzyczec sie w przestrzen, rozszarpac ja zebami kawalek po kawalku, a potem...? Gdzie schowam wstyd?
    Ty zawstydzona odwrocisz wzrok. Boisz sie. Jak oni, jak wszyscy.
    Obruszasz sie. Tak latwiej, prawda?
    Teraz to niby ja mam sie czuc glupio. Ty jestes wolna.
    Racja. To moja wina, ze tak dluzej nie moglem zyc.
    Wyciagnelas reke, a potem, gdy podalem swojom - uderzylas lomem.
    Potem zaklopotany mowilem, ze nie potrzebuje, ze dam sobie rade, ze odpowiada mi ten schemat, ze jestem szczesliwy, ze bez zobowiazan, ze mi nie zalezy, ze to dla zabawy.
    Klamalem.
    Straszliwie, bez przerwy na oddech, na sen - klamalem.
    Stad ta lza. Zal za przegranym czasem.
    Nie rozwiazalas zagadki. Balas sie. Szkoda, bo moglo sie udac, moglas mnie uwolnic...
    Ucieklas.
    Teraz juz wiesz dlaczego milczalem? Wiedzialem, ze uciekniesz. Zmusilas mnie do mowienia, ucieklas. Otwarlem drzwi, ucieklas. Odslonilem okna, ucieklas. Wolalem, ucieklas.
    Nie pytaj wiecej. Dzis do drzwi przybilem kartke, ze nie mam zalu.
    Pa, spij dobrze.

    25-08-2012 om 12:52 geschreven door Kasia Martens  

    0 1 2 3 4 5 - Gemiddelde waardering: 0/5 - (0 Stemmen)
    Klik hier om een link te hebben waarmee u dit artikel later terug kunt lezen.listopad 1999 cz.I
    Placzesz?
    Lza powoli dotyka brzegu oka i zerka na druga strone. Za bardzo sie wychylila...
    Nie zaciskaj oczu, juz i tak jej nie ocalisz. Wypadla za burte. Samotna. Okrutnie samotna znaczy droge na Twojej twarzy. Rysuje bezbarwna linia mape zycia.
    Czyjego?
    Moze wlasnie Twojego.Wypisuje imiona, miejsca,daty. Juz o nich kiedys zapomniales, ale one wracaja. Musisz je czuc. Kochac lub nienawidziec, ale przede wszystkim czuc.
    Lustro. Spojrz w nie. Powoli, powoli. Dotknij zimnej powierzchni.
    Teraz oczy. Zaplakane, lsniace woda. Spojrz w nie i patrz. Przeprowadza Cie na druga strone. Dosiegniesz serca - tez zaplakanego.
    Juz wiesz, prawda?
    Wlasnie zobaczyles to, przed czym uciekales. Teraz wiesz, ze nadal nie jestes wolny. Wciaz bezpieczniej jest sie wtopic w czarna sciane pokryta plesnia. Robactwo!
    Wygodnie Ci?

    25-08-2012 om 12:52 geschreven door Kasia Martens  

    0 1 2 3 4 5 - Gemiddelde waardering: 0/5 - (0 Stemmen)
    Klik hier om een link te hebben waarmee u dit artikel later terug kunt lezen.grudzien 1999
    Nagle przez Twoje oczy usmiechnelo sie slonce. Cichutko, jakby troche niesmialo. W sercu zakwitly niezapominajki. Jest ich ogromniasto. Niebiesko, niebiesiutko. Po raz pierwszy, odkad zapadles w sen, cieszysz sie, ze zyjesz. Ze mozesz poruszac nozdrzami i mruzyc oczy.
    Ktos nagle oddal Ci czesc swojego smutku, a Ty owinales go w wytarty kocyk i schowales w szufladce serca : wystarczajaco gleboko by ukryc i na tyle plytko, zeby nie zapomniec.
    Wiesz, ze wciaz brakuje Ci milosci, ale uparcie wierzysz, ze nadejdzie dzien, gdy bedziesz jej mial tyle, by sie nia dzielic. Chcesz dac ja kazdemu, kto wyciagnie po nia reke.
    A moze zaczac od rozdawania siebie?
    Brr...
    Oczy zaczynaja ciazyc, jestes zmeczony i troszke zdziwiony.
    Czyzbys zaczynal sie zmieniac?
    Brr...

    25-08-2012 om 12:51 geschreven door Kasia Martens  

    0 1 2 3 4 5 - Gemiddelde waardering: 0/5 - (0 Stemmen)
    Klik hier om een link te hebben waarmee u dit artikel later terug kunt lezen.Dla M. grudzien 1999
    Wydaje Ci sie, ze mnie znasz, ze chcesz tego wszystkiego.
    Mowiles, ze kupilbys mnie na targu, najlepiej tym z owocami. Wybralbys ze sterty odmienionych przez rodzaje jablek, sposrod gruszek, pomaranczy i gorzkich, okragloglowych grejpfrutow.
    Przynioslbys do domu, umyl i wypolerowal sciereczka. Pozniej delikatnie, bezbolesnie, bezurazowo, bez pospiechu obralbys ze skorki.
    I patrzyl.
    Tak. Mowiles, ze patrzylbys dlugo, mocno i natretnie. Nie ominalbys ani odrobiny. Wzrokiem dotknalbys wszystkich tajemnistych tajemnic i patrzyl.
    Po obiedzie, gdy przyszlaby Ci ochota na deser, przynioslbys sobie mnie do pokoju i postawil na stoliku.
    Popatrzylabym Ci w oczy ciaglym wzrokiem, a Ty nie mialbys serca, zeby mnie pozrec. Wiec schowalbys mnie w przeszklonej szafce i ...patrzyl.

    25-08-2012 om 12:50 geschreven door Kasia Martens  

    0 1 2 3 4 5 - Gemiddelde waardering: 0/5 - (0 Stemmen)
    21-08-2012
    Klik hier om een link te hebben waarmee u dit artikel later terug kunt lezen.musze odejsc, zebys mogl zyc
    Powoli otwierasz usta, by zachlysnac sie dusznym powietrzem. Wyciagasz ostroznie reke, palce dotykaja szkla. Mocniej zaciskasz oczy, by zaden niepokorny przeblysk przypadkiem sie do nich nie wdarl. Delikatnie przesuwasz czubkami palcow po szklanej tafli. Chlodne szklo przenika do twojej krwi i przynosi ulge. Powoli osuwasz sie na ziemie, opierajac plecami o zimna szybe. Otwierasz oczy w nadziei, ze lzy przyniosa ulge. Ale nawet one nie maja litosci i drwia z ciebie coraz glebiej grzeznac w twoim gardle. Brakuje ci powietrza. Lapczywie nabierasz oddechu, ale nic sie nie zmienia. Dusisz sie.
    Jej wspomnienie zaciska sie wokol twojej szyi. Jest wszedzie. Wyryte w twoim mozgu, rozrywa cie od srodka na szczepki. Probujesz uciec, chociaz wiesz, ze nie ma dla ciebie ratunku. Gdzies daleko w ciemnosci pokoju migocze swiatelko.
    Odwracasz od niego glowe, bo wiesz, ze ono oznacza, ze czas odejsc. Nie tak, jak wczoraj, tydzien czy miesiac temu. Nie tak, jak ostatnim razem, gdy on sie ukryl a ty pazurami bolu wydrapalas go z pamieci, by po kilku secundach stwierdzic, ze kazde drzewo, kazdy kamien, kazda mysl zarzuca ci na szyje petle utkana z jej imienia.
    Resztka jasnosci umyslu probujesz znalesc wymowke, by zostac.
    Niewidzialna dlon mocniej zaciska sie na twojej szyi. Uklucie bolu przbija ci zduszone pluca.
    Pieklo jest tu na ziemi. Sami je sobie i innym tworzymy. Te gdzies uslyszane slowa kaza ci wstac i popychaja w strone swiatla.
    Zrobilas z ich zycia pieklo, jedynym sposobem, by przywrocic im spokoj jest twoje znikniecie. Coraz pewniej posuwasz sie do przodu. Swiatlo z oddali znieczulajaco glaszcze twoja skore, dodajac ci odwagi. Ukryte za nim kontury drzwi staja sie wyrazniejsze. Wyciagasz reke. Tak, jak przed chwila po zimnym szkle, twoje palce bladza po lodowatej klamce.
    Zamykasz oczy i widzisz jego usta szepczace "dziekuje". Jednym mocnym pchnieciem otwierasz drzwi i blyskawicznie skaczesz w swiatlosc.

    W gazetach napisali o kobiecie, ktora skoczyla pod pociag. Zginela na miejscu. Na jej ciele nie bylo ani jednej szramy.
    Nikt nie plakal.

    21-08-2012 om 15:32 geschreven door Kasia Martens  

    0 1 2 3 4 5 - Gemiddelde waardering: 4/5 - (3 Stemmen)


    Archief per week
  • 12/08-18/08 2013
  • 05/08-11/08 2013
  • 20/08-26/08 2012
  • 28/11-04/12 2011
  • 31/10-06/11 2011

    E-mail mij

    Druk op onderstaande knop om mij te e-mailen.


    Gastenboek

    Druk op onderstaande knop om een berichtje achter te laten in mijn gastenboek


    Blog als favoriet !


    Blog tegen de wet? Klik hier.
    Gratis blog op https://www.bloggen.be - Meer blogs