Bede sie ze Ciebie i o Ciebie modlil. Bede prosil Go tak dlugo i tak mocno, az wreszcie znudzony moim natrectwem da mi Ciebie, jak najwspanialszy upominek zycia. Dzis wierze, ze gdy czegos naprawde sie pragnie, to sie to otrzymuje. A wszystko po to, by nasze krotkie dni tutaj byly nam mile. Abysmy uczyli sie dziekowac. Wiec chociaz jeszcze o tym nie wiesz, On kiedys da mi Ciebie. Juz na zawsze.
Dzis wielki dzien. Wreszcie zebrales sie na odwage, by napisac list. Wlozyles do koperty blysk oczu, przepastny usmiech, troche tesknien, i mnostwo cieplych uczuc. Przyprawiles wszystko zaufaniem i starannie zaklejona koperte wrzuciles do zardzewialej skrzynki. Burza emocji poteguje niepewnosc oczekiwania. Zakladasz noge na noge i czekasz. Zmieniasz nogi i czekasz. Nie przyznajac nawet przed soba, snujesz niesmiale plany, ktore ubierasz w przykurzone marzenia. I stalo sie. Przyszedl stary listonosz. Usmiechnal sie blado drzacymi wargami i podal Ci koperte, ktora lapczywie przytuliles do serca. Staruszek wyszedl, a Ty czule spojrzales na niewielki prostokat papieru. I zrozumiales. To Twoj list. Adres zwrotny. Adresat nie znany. Znow zamknela przed Toba drzwi, bo za bardzo jej potrzebowales. Wyssalbys ja z sil - tak myslala. Nie znala prawdy, bo zbyt szybko wybiegla. A przeciez Ty niczego bys nie bral. Dalbys jej drugie serce i druga dusze. Na kolana polozylbys kolorowe pudelko z optymizmem i wiara w ludzi. Nie chciala. Bedzie znow studiowac ksiazki , encyklopedie i gazety, wsrod ktorych Ciebie nie ma. Zyjecie w innych swiatach, ktorych juz nic nie polaczy.
Nagle przez Twoje oczy usmiechnelo sie slonce. Cichutko, jakby troche niesmialo. W sercu zakwitly niezapominajki. Jest ich ogromniasto. Niebiesko, niebiesiutko. Po raz pierwszy, odkad zapadles w sen, cieszysz sie, ze zyjesz. Ze mozesz poruszac nozdrzami i mruzyc oczy. Ktos nagle oddal Ci czesc swojego smutku, a Ty owinales go w wytarty kocyk i schowales w szufladce serca : wystarczajaco gleboko by ukryc i na tyle plytko, zeby nie zapomniec. Wiesz, ze wciaz brakuje Ci milosci, ale uparcie wierzysz, ze nadejdzie dzien, gdy bedziesz jej mial tyle, by sie nia dzielic. Chcesz dac ja kazdemu, kto wyciagnie po nia reke. A moze zaczac od rozdawania siebie? Brr... Oczy zaczynaja ciazyc, jestes zmeczony i troszke zdziwiony. Czyzbys zaczynal sie zmieniac? Brr...
Wydaje Ci sie, ze mnie znasz, ze chcesz tego wszystkiego. Mowiles, ze kupilbys mnie na targu, najlepiej tym z owocami. Wybralbys ze sterty odmienionych przez rodzaje jablek, sposrod gruszek, pomaranczy i gorzkich, okragloglowych grejpfrutow. Przynioslbys do domu, umyl i wypolerowal sciereczka. Pozniej delikatnie, bezbolesnie, bezurazowo, bez pospiechu obralbys ze skorki. I patrzyl. Tak. Mowiles, ze patrzylbys dlugo, mocno i natretnie. Nie ominalbys ani odrobiny. Wzrokiem dotknalbys wszystkich tajemnistych tajemnic i patrzyl. Po obiedzie, gdy przyszlaby Ci ochota na deser, przynioslbys sobie mnie do pokoju i postawil na stoliku. Popatrzylabym Ci w oczy ciaglym wzrokiem, a Ty nie mialbys serca, zeby mnie pozrec. Wiec schowalbys mnie w przeszklonej szafce i ...patrzyl.
Mowisz, ze mam wyjsc, ale po co? Przeciez i tak nikt mnie nie zauwazy. Moge wkrzyczec sie w przestrzen, rozszarpac ja zebami kawalek po kawalku, a potem...? Gdzie schowam wstyd? Ty zawstydzona odwrocisz wzrok. Boisz sie. Jak oni, jak wszyscy. Obruszasz sie. Tak latwiej, prawda? Teraz to niby ja mam sie czuc glupio. Ty jestes wolna. Racja. To moja wina, ze tak dluzej nie moglem zyc. Wyciagnelas reke, a potem, gdy podalem swojom - uderzylas lomem. Potem zaklopotany mowilem, ze nie potrzebuje, ze dam sobie rade, ze odpowiada mi ten schemat, ze jestem szczesliwy, ze bez zobowiazan, ze mi nie zalezy, ze to dla zabawy. Klamalem. Straszliwie, bez przerwy na oddech, na sen - klamalem. Stad ta lza. Zal za przegranym czasem. Nie rozwiazalas zagadki. Balas sie. Szkoda, bo moglo sie udac, moglas mnie uwolnic... Ucieklas. Teraz juz wiesz dlaczego milczalem? Wiedzialem, ze uciekniesz. Zmusilas mnie do mowienia, ucieklas. Otwarlem drzwi, ucieklas. Odslonilem okna, ucieklas. Wolalem, ucieklas. Nie pytaj wiecej. Dzis do drzwi przybilem kartke, ze nie mam zalu. Pa, spij dobrze.
Placzesz? Lza powoli dotyka brzegu oka i zerka na druga strone. Za bardzo sie wychylila... Nie zaciskaj oczu, juz i tak jej nie ocalisz. Wypadla za burte. Samotna. Okrutnie samotna znaczy droge na Twojej twarzy. Rysuje bezbarwna linia mape zycia. Czyjego? Moze wlasnie Twojego.Wypisuje imiona, miejsca,daty. Juz o nich kiedys zapomniales, ale one wracaja. Musisz je czuc. Kochac lub nienawidziec, ale przede wszystkim czuc. Lustro. Spojrz w nie. Powoli, powoli. Dotknij zimnej powierzchni. Teraz oczy. Zaplakane, lsniace woda. Spojrz w nie i patrz. Przeprowadza Cie na druga strone. Dosiegniesz serca - tez zaplakanego. Juz wiesz, prawda? Wlasnie zobaczyles to, przed czym uciekales. Teraz wiesz, ze nadal nie jestes wolny. Wciaz bezpieczniej jest sie wtopic w czarna sciane pokryta plesnia. Robactwo! Wygodnie Ci?
Het maken van een blog en het onderhouden is eenvoudig. Hier wordt uitgelegd hoe u dit dient te doen.
Als eerste dient u een blog aan te maken- dit kan sinds 2023 niet meer.
Op die pagina dient u enkele gegevens in te geven. Dit duurt nog geen minuut om dit in te geven. Druk vervolgens op "Volgende pagina".
Nu is uw blog bijna aangemaakt. Ga nu naar uw e-mail en wacht totdat u van Bloggen.be een e-mailtje heeft ontvangen. In dat e-mailtje dient u op het unieke internetadres te klikken.